TAJNE, BARDZO POUFNE. NIEZWYKLE SEKRETNE

PROTOKÓŁ Z TELEFONICZNEJ ROZMOWY ZAREJESTROWANEJ DZIĘKI PROGRAMOWI HERMES MINOTAUR 3
Rozmówcy:
Minerwa (łac. Minerva) – w mitologii rzymskiej pierwotnie bogini sztuki i rzemiosła, ale także bogini mądrości, nauki i literatury. Jest to prawdopodobnie bogini pochodzenia etruskiego (znana jest etruska bogini Menrva).
Apollo (gr. Ἀπόλλων Apóllōn, zwany też Φοῖβος Phoibos ‘Jaśniejący’, łac. Apollo) – syn Zeusa i Leto. Należy do dwunastu najważniejszych bogów Olimpu. Uważany za boga muzyki, a ponadto piękna, światła, życia, śmierci, zarazy, wróżb, prawdy, prawa, porządku, patrona sztuki i poezji, przewodnika muz (Ἀπόλλων Μουσηγέτης Apóllōn Mousēgétēs), natchnienia, lecznictwa i uzdrawiania, łucznictwa, kawalerów, a także wieszczek.

Minerwa: Cześć Apik. Mordo, słuchaj, spotkałam wczoraj pijanego Zeusa, wpadł tu do nas na wczasy iiii, rozumiesz jest teraz non stop all inklusif, he he. Płynie. Ale ja nie o tym. On, słuchaj, bełkotał coś o jakiejś czad płycie jednego muzyka tam od was, strasznie się na nią nakręcił, a że w knajpie jej nie mieli to im złamał ze trzy stoły i osiem krzeseł zanim go uspokoili. Tytuł ta płyta ma “The Day After” i nagrał ją… zaraz… gdzieś miałam to napisane o jest, nagrał ją Markos Chaidemenos. Ja pierdziele. Dlaczego wy pozwalacie na te popieprzone nazwiska?
Apollo: Siemandero Minka. Aaaaa, znam, znam to jest utalentowany podwładny, jeszcze nie tam jakiś zadufany i zapatrzony w siebie wirtuoz, jak ten blond fifrok, lecz już moja droga bliziutko, bliziutko, bardzo porządny rzemieślnik, taka stara szkoła można powiedzieć. Obserwuję go od dawna. Nie uwierzysz on najpierw poszedł na informatykę, ale zamiast budować sztuczną inteligencję, która nigdy mnie nie prześcignie, zakochał się w fortepianie oraz jazzie i zaczął walić w klawisze tak epicko, aż pokończył nasze najlepsze wyższe szkoły muzyczne w Atenach i na Korfu. I nie czepiaj się nazwisk, wasz Valdembrini też nie lepszy. Ale laska, powtarzam, płytka jest caca, Nie za bardzo oporowa. Bardzo classy.
Minerwa: Jaka? Gadaj po ludzku, nic nie jarzę.
Apollo: Nooo, taka klasyczna. Taki dżezik rozumiesz ładny, śliczny, buch na fototapetę proszę ja ciebie i cyk, cyk bioderkiem można machnąć, ale nienachalnie, bo siara. Aż się dziwię, że się podoba temu staremu ochlapusowi Zeusowi, bo jednak to nie Zenonius Martynius.
Minerwa: Solo ta płyta?
Apollo: Nieeee, z zespołem. Klasyk. Kontrabasik i perka. Chociaż czekaj, zaczyna się rzeczywiście solo, Markos gra króciutki rytmiczny temacik “Voices”, ale to takie wprowadzenie, gdyby mnie kto pytał, precz bym to usunął, ale gdzie tam mnie kto dziś pyta… no wedle mnie, nie pasuje on do reszty. Ale pal sześć, bo potem jest tylko super, wjeżdża “The Day After” rytmiczny, melodyjny, urzekający kawałek, w którym perkusja jest doskonale zgrana z fortepianem. To europejskie, nie przekombinowane, pomysłowe granie i do tego z pazurem. Perkusista jest słuchaj doskonały, bo fortepian nie dał rady zdominować tego kawałka, choć Markos próbował, oj czuć, jak próbował.
Minerwa: A dalej?
Apollo: Dalej trio troszkę zwalnia, utwór “What if” przypomina mi moją nocną jazdę autem po Atenach w poszukiwaniu sensu życia, po kłótni z jedną śmiertelniczką, gdy zadajesz sobie pytania, na które znasz odpowiedzi, ale nie chcesz wypowiadać ich na głos, bo nie wiesz dokąd cię one doprowadzą. I znowu: melodia, melodia, melodia.

POLECANE UTWORY Z PŁYTY
Minerwa: Czyli warto, Zeus słusznie chwalił?
Apollo: Weź mi nie wspominaj tego chama! On nie odróżni glebogryzarki od harfy, półmózg z wiecznie pijanymi trzema szarymi komórkami. Słuchaj. Zespół Chaidemenosa jest świetnie zgrany, to słychać w tych szczególikach, muzycznych szczelinkach, załamaniach, przyspieszeniach i zwolnieniach. Jak dla mnie to wprawdzie jest płyta Markosa Chaidemenosa, ale najbardziej podoba mi się na niej gra perkusisty. Jest przewiewna, jak nasz grecki świt, gdy Eos różanopalca pojawia się na widnokręgu. Wiesz, u nas to zawsze pięknie wygląda, bo zanim pojawi się na niebie wóz słońca, znad brzegów oceanu wyjeżdża na lekkim rydwanie Eos. Piękne oblicze młodej bogini jaśnieje rumieńcem zorzy porannej, a wśród szarych świtów zakwita jej szata barwy szafranu.
Minerwa: Jeszcześ sobie jej nie odpuścił, bo gadasz wierszem?
Apollo: Nie wierszem, tylko mitologią, mi-to-lo-gią, kobito. Eos jest śliczna i na tym kończymy jej temat. Słuchaj jeszcze o “The Day After”, bo w następnym kawałku “Denial” fortepian wije się wokół kontrabasu, czaruje go, mruga doń zalotnie. To dialog tych dwóch muzyków - tutaj masz typowo jazzowy sposób budowania muzyki. Oba instrumenty rzadko kroczą w jednej linii, bo gdy jeden wysuwa się na przód, drugi cichnie i raczej wtóruje. Ostatni numer “From Within" - zaczyna się z impetem i rozmachem. To jest, siostro, ukłon w stronę amerykańskiej tradycji. Żywiołowy, szybki utwór, który jednak nie burzy nastrojowej koncepcji całego albumu. Tu puls przyspiesza, a Chaidemenos na finał pokazuje, kto w trio rządzi, czyja to płyta, kto stempluje ją swoim nazwiskiem. Czyli moja szkoła.
Minerwa: Słuchaj Apik, a nie przysłałbyś mi z jednego CD-ika? Dałabym recenzję na moim blogu “Boskie rytmy”.
Apollo: Nie mam kochana, rozeszły się się jak świeże souvlaki, a zresztą stać cię, masz kupę hajsu, oni tam cały czas cię lubią, sypią sestrejce i euraszki. Nie to co u mnie w bidnej Helladzie, zdeptanej butem europejskich banksterów.
Minerwa: Ty, weź, nie gadaj takich rzeczy, bo nas pewnie słuchają. Nie masz, to trudno, se kupię na allegro. Bywaj Apik. Jak zobaczę Zeusa to pozdrowię od ciebie.
Apollo: W jego nieszanowaną przez mnie grubą rzyć go kopnij, a płytkę kup, kup. Mało znany gość jest, a talent wielki. No to nara.
Minerwa: Trzymaj się ramy Apik.
Comments