top of page
prelegenci

Białe w niebieskim, czyli kwartet japoński Cezariusza Gadziny rządzi


Japoński silnik z turbo dopalaniem sterowany polską technologią i pomysłem – tak w mechanicznym skrócie można podsumować album „white in blue”, najnowszy projekt saksofonisty, dyrygenta, kompozytora Cezariusza Gadziny oraz jego młodych muzycznych przyjaciół z Japonii. I napiszę to od razu, na wstępie i bez ogródek: płyta wgniotła mnie w fotel.


Uwielbiam japońskie granie jazzu. Oni niemal zawsze go wykonują tak, jakby za chwilę miał skończyć się świat, z wielką przesadą, pędząc na maksa, na złamanie karku, dają z siebie wszystko, wypruwają flaki. Mam wrażenie, że nie tylko mnie urzeka ten „japan jazz style”. Dość wspomnieć Tokyo Spirit Band - założony rok temu międzynarodowy kwartet, w którym obok Wojciecha Mazolewskiego grają japońscy i polscy muzycy, regularnie koncertujący w Japonii i nagrywający wspólne utwory. Z drugiej strony w Japonii gorąco przyjmowani byli i są nasi wspaniali muzycy jazzowi: Leszek Możdżer, Marcin Wasilewski Trio, Piotr Damasiewicz z Aleksandrą Kryńską, Lemańczyk/Golicki/Sarnecki Trio i wielu, wielu innych w tym także Cazariusz Gadzina.


Pora na lidera, pomysłodawcę i autora. O panu Cezariuszu można pisać bez końca: jego biografia, współpracownicy klasyczni i jazzowi, lista wspaniałych i niezwykłych projektów jest wielce obszerna -  zobaczcie koniecznie sami: https://www.gadzina.com/pl/o-mnie/ . Jego „jazzowe oblicze” przejawiało się m.in. współpracą z Piotrem Wojtasikiem, Nigelem Kennedym, Alexi Tuomarilą, Jarosławem Śmietaną i wieloma innymi. Ma na koncie bardzo udane albumy jako lider np. zrealizowane przed  ośmioma laty „Mosty” są doskonałą, żywiołową płytą, do której bardzo często wracam.



A teraz czas na Danię, ona lubi polskich artystów jazzowych, przynosi im szczęście. Otóż spotkanie Gadziny z japońskimi muzykami, które było początkiem „white in blue”, miało miejsce  podczas Copenhagen Jazz Festival – tam właśnie Yuta Omino, aktywny na japońskej scenie kontrabasista, zaprosił Cezariusza Gadzinę do Tokio. Zespół uzupełnili młodzi, wybitni instrumentaliści: Sota Seta na fortepianie i Ryo Noritake na perkusji.

Od lewej: Sota Seta (fortepian), Cezariusz Gadzina (saksofony) Yuta Omino (kontrabas) Ryo Noritake (perkusja)
Od lewej: Sota Seta (fortepian), Cezariusz Gadzina (saksofony) Yuta Omino (kontrabas) Ryo Noritake (perkusja)

Po cyklu klubowych koncertów i festiwalowych występów w Japonii, artyści zdecydowali się uwiecznić wspólną wizję w studiu, ale „na setkę”, czyli bez cięć i poprawek. I tak zrobili. W jedno popołudnie.


Łatwo powiedzieć! Gadzina jednak świetnie wiedział co robi, bo po trasie koncertowej znał możliwości swoich japońskich muzycznych towarzyszy. Niemniej podkreślmy, że tego typu rejestracje wymagają odwagi od wszystkich: lidera, muzyków i realizatorów, ale – jeśli emocje nie wezmą góry nad techniką lub odwrotnie - to efekt końcowy bywa wprost  poruszający w swej szczerości. I tak jest w tym przypadku.


Płytę otwiera doskonały, zagrany z werwą utwór „Bye, bye”, który jak gdyby na wstępie żegna wątpliwości związane z odsłuchem. Popisy: na fortepianie Sota Seta, czy pana Cezariusza na saksofonie pokazują świetne wspólne ogranie i wzajemne wyczucie, ale przede wszystkim jest to maksymalny muzycznie czad. Podobny feeling ma swingujący kawałek „Attencion Please”, a jest to – zapewniam was - krystaliczna klasyka jazzu: bujający, improwizowany w dużej części kawał pięknej muzyki gnającej gdzieś w odmęty świata. Nie dość na tym: ciekawym zabiegiem artystycznym są aż trzy utwory Chopina (dwa preludia, jeden mazurek), które dzięki jazzowej transformacji nabierają absolutnie nowego wymiaru (ach, jak cudownie obudowany jest temat z Prelude in C Minor op. 28 nr 20 F. Chopina) . Gadzina i Seta kreują dialog między klasyczną formą a wolnością improwizacji, wprowadzając przestrzeń oraz wyciszenie. Interpretacja „Rosemary’s Baby” Krzysztofa Komedy to hołd dla polskiego jazzu, zarysowany minimalnym duetem saksofon–fortepian, gdzie wyjątkowym instrumentem jest właśnie wymowna cisza pauz.



Cezariusz Gadzina
Cezariusz Gadzina

Każdy z muzyków wniósł do sesji unikalną osobowość: Gadzina błyszczy finezyjnymi frazami na saksofonach, bo gra na poziomie światowym, Seta buduje harmoniczne mosty,  ale także, kiedy trzeba, szaleje na maksa, Omino zapewnia stabilne oparcie, a Noritake gra z kapitalnym wręcz wyczuciem reszty składu. Podobna wrażliwość pozwala na ryzykowne zwroty, które zdają się wynikać z głębokiego zrozumienia wspólnej wizji. Kwartet pokazuje też, jak ważne jest ogranie, zaufanie i otwartość w improwizowanym dialogu.


Surowe, jednorazowe nagranie i przemyślane aranżacje tworzą niepowtarzalny kolaż brzmień. Płyta stanowi znakomity przykład fuzji kultur i dowód na to, że w jazzowej spontaniczności tkwią megatony magii i jest to napęd nie do zajechania, jak silnik Mercedesa "beczki". „white in blue” to - jestem przekonany - będzie pozycja obowiązkowa dla miłośników współczesnego jazzu. Płyta ukaże się w sierpniu i zaklinam Was, nie możecie jej pominąć w swojej płytotece. Obiecuję, że dam Wam znać skąd będziecie mogli go kupić lub wysłuchać.


Skład kwartetu Cezariusza Gadziny na płycie „white in blue”:


- Cezariusz Gadzina – saksofon altowy i sopranowy 

- Sota Seta – fortepian 

- Yuta Omino – kontrabas 

- Ryo Noritake – perkusja 


Program płyty łączy autorskie kompozycje Gadziny z jazzowymi reinterpretacjami klasyki i jedną komedowską perełką

1. Bye Bye 

2. Prelude in E Minor op. 28 nr 4 (F. Chopin) 

3. Prelude in C Minor op. 28 nr 20 (F. Chopin) 

4. Mazurka in A Minor op. 17 nr 4 (F. Chopin) 

5. Attention Please 

6. Let Her Play 

7. Obertask 

8. Rosemary’s Baby (K. Komeda)

 

Comments


bottom of page