top of page
prelegenci

Yazz Ahmed i Jej prywatny orient

Na nowej płycie “A paradise in the hold” trębaczka Yazz Ahmed łagodnieje i śmielej spogląda w kierunku swych bahrańskich korzeni, a do tego po raz pierwszy w życiu tworzy muzykę pod śpiew i to śpiew z jej rodzinnych stron! Album od razu, bez zwłoki zaczynają tak niebiańskie dźwięki, że jeśliś - jak ja - żonaty, z przerażeniem rozglądasz się czy zza pleców nie obłapią cię edeńskie, prześliczne, szerokookie hurysy wobec których będziesz bezbronnym niemowlęciem. Wzdłuż melodii wijącej się jak Eufrat w oczach Adama i Ewy płyną rześkie, lecz łagodne wokalizy - chciałoby się czerpać z nich całymi konwiami. 


O ile nie jestem zwolennikiem  jazzowego śpiewania (chyba że robi to Anna Gadt), o tyle słuchając “A paradise in the hold” czekałem niecierpliwie na kolejne wokalne fragmenty. Wyjątkiem był utwór “Dancing Barefoot”, który choć piękny, jazzowo, pokręcony, wykorzystujący wszystko, nawet ciszę jako elementy artykułowania, z wydłużonymi, kwiecistymi pasażami trąbki nie przekonał mnie jednak wokalnie. Język angielski nie wpasował mi się w całość. O dziwo, ponieważ muzycznie to jest prawdziwa perełka, a w tle śpiewu dzieje się muzyczna magia: wibrafonista Ralph Wyld gra na nakrętkach od butelek mleka i używa smyczków wiolonczelowych, wykonanych z wieszaków na ubrania, „aby wywołać uczucie umysłu wirującego w sen”, jak tłumaczy Ahmed. 


Yazz po raz pierwszy pisze muzykę "pod głos", a teksty jej piosenek są inspirowane bahrajńskimi wierszami weselnymi oraz tęsknymi pieśniami poławiaczy pereł. Album sławi bohaterskie podróże dawnych poszukiwaczy klejnotów, którzy żeglowali przez wzburzone morze z cennym ładunkiem, ale również unaocznia także osobistą podróż Ahmed, jaką odbyła w ciągu ostatniej dekady, aby poznać samą siebie i swoje korzenie.


Słowem, dzięki Yazz Ahmed i jej najnowszej płycie nagle wylądujesz w na pozór w znanej ci być może krainie jazzu, lecz gdy wsłuchasz się uważnie, okaże się, że jest tu mnóstwo akcentów, jakich nie znajdziesz gdzie indziej, więc chcąc nie chcąc staniesz w gatunkowym rozkroku, zaś szukając na siłę znanego ubranka dla tej muzyki, wtarabanisz się na mielizny każdego europocentrycznego zadufanego słuchacza. Arabska ornamentyka melodyczna, skoczne fragmenty, europejskie instrumentarium wygrywające zupełnie nie europejskie zagrywki, pląsające akcenty, jakieś nieznane naszym uszom dzwoneczki, przeszkadzajki, plumkania i stuki. Wszystko zaś szczelnie otulone w ciepły pled z zadymionej elektroniki - bo dziś nie ma artysty z Londynu, który nie wykorzystuje klubowego tła.


Zapewniam Cię więc, że zawirujesz, gdy rozpocznie się intensywny “Her Light”, lub dostaniesz gęsiej skórki słuchając rozbudowanego jak sieć autostrad w Niemczech “Though My Eyes Go To Sleep, My Heart Does Not Forget You”’, do którego Yazz specjalnie zaadaptowała słowa ze standardu poławiaczy pereł. Na albumie usłyszysz  także rodzinę Ahmed i głos jej ojca  w utworze „Into The Night”. „Próbował przeprowadzić sesję nagraniową w domu rodzinnym” – mówi Ahmed „Wszyscy zebrali się w salonie, a ja nagrałam część okrzyków i klaskania, które można usłyszeć w tym utworze. Jestem taka szczęśliwa, że ​​mogłam mieć moją rodzinę na albumie” - mówi podekscytowana.


Wątkiem w mojej pracy było poszukiwanie, ustanawianie, a teraz wreszcie obejmowanie i celebrowanie mojej tożsamości kulturowej – mówi Yazz Ahmed. -  Jeśli mój pierwszy album, “Finding My Way Home” z 2011 r., pokazuje moje pierwsze kroki na tej ścieżce, to dzięki "A Paradise In The Hold "głębiej zrozumiałam, jak moje brytyjskie i bahrajńskie dziedzictwo mogą współistnieć, zarówno w kategoriach osobistych, jak i muzycznych.


Możecie być pewni, że dostajecie lśniący oryginał, a nie zblakły erzatz. Ahmed już 2014 roku wróciła do Bahrajnu, aby w ramach stypendium Jazzlines zanurzyć się w poszukiwaniu źródeł swojej płyty - myszkowała więc w lokalnych księgarniach, by odnaleźć wiersze czy jakiekolwiek inspiracje liryczne i odnalazła wiele pieśni weselnych, które, jak mówi: „dużo mówiły o pięknie i łączeniu piękna z naturą”. Pomógł też dziadek Yazz, który zaśpiewał jej kilka piosenek ze swojego ślubu. W tym samym czasie zafascynowała ją muzyka celebrująca kobiece kręgi bębniarskie i to, jak kontrastowały one z pieśniami roboczymi poławiaczy pereł. Warto przy tym wiedzieć, że ta smutna muzyka poławiaczy – śpiewana i klaskana w polirytmicznym stylu znanym jako fijiri – wciąż żyje!


Nagle miałam znów kontakt z muzyką, z którą dorastałam jako dziecko, ale której w tamtym czasie nie akceptowałam - powiada Yazz Ahmed. Ahmed wprawdzie urodziła się w Anglii, ale dorastała w Bahrajnie do dziewiątego roku życia i mieszkała tam podczas wojny w Zatoce Perskiej na początku lat 90. Chociaż wspomina dzieciństwo jako szczęśliwe, pamięta także wojnę, która przyćmiła idyllę i wpłynęła na małą Yazz, a właściwie Yasmeen,, bo takie nosiła od urodzenia. - Pamiętam noszenie  maski gazowej i zamknięcie szkoły, lekcje, jakie urządzono dla bezpieczeństwa w garażach. Pamiętam, jak wyły syreny, gdy pojawiało się zagrożenie bombowe, i jak zasłaniałam zasłony, gasiłam wszystkie światła i zakrywałam odpływ w wannie, aby żadne trujące gazy nie mogły się dostać do środka


Przeprowadziła się do Londynu z matką i siostrami po wojnie, w 1992 roku. Nie wspomina tego dobrze „Czułam, że nie do końca tu pasuję i nie wiedziałam, dlaczego tak jest. Przez długi czas nie mówiłam prawdy o swoim pochodzeniu z powodu tego, jak Arabowie i muzułmanie byli przedstawiani w amerykańskich filmach i brytyjskich dramatach. Kiedy byłam w szkole, nigdy nie mówiłam, że jestem w połowie Bahrajnką”.


I to właśnie muzyka pomogła jej nie zagubić ostatecznie własnej tożsamości. Miała bardzo muzykalnego dziadka, niedocenionego Terry'ego Browna - trębacza, producenta muzycznego. To dzięki niemu gra na trąbce. Odnosił pewne sukcesy w latach 50., grał z Johnem Dankworthem, Ronniem Scottem i Tubbym Hayesem. Następnie zrobił karierę jako producent muzyczny, pracując dla Pye i Phillips Records.


Yasmeen, która powoli przeradzała się w Yazz, dostrzegła powiązania między jazzem, którego uczyła się na uniwersytecie, a arabską muzyką klasyczną więc… rozpoczęła naukę języka arabskiego. Wspomina dziś: „Kiedy zaczęłam na nowo odkrywać swoje mieszane dziedzictwo, wtedy zaczęłam przypominać sobie całą tę muzykę, której słuchałam dorastając, ale która nigdy nie była w stanie mnie w pełni zaangażować”.


KONCERTY YAZZ AHMED FREE - KLIKNIJ LOGO LINKTREE
KONCERTY YAZZ AHMED FREE - KLIKNIJ LOGO LINKTREE

W 2011 roku wydała własnym sumptem pierwszy i od razu udany album pod wymownym tytułem "Finding My Way Home"


Na tych płytach Yazz chowa jednak swoją przeszłość - muzyczne wpływy orientu są lekkie, jak muśnięcia, a artystka na przekór pochodzeniu gra z silnymi brytyjskimi wpływami, a jej muzyka jest bardzo silnie osadzona w jazzowym gatunku.


I oto w 2015 w Birmingham przedstawia swoją suitę pod tytułem Alhaan al Siduri. To wtedy, symbolicznie oraz publicznie, kłania się po raz pierwszy swoim korzeniom. Siduri to postać wspomniana w Eposie o Gilgameszu. Jest boginią Zatoki Perskiej, która mieszka na wyspie. Yazz wyobraziła sobie, że mógłby nim być Bahrajn, wyspa dwóch mórz. To pierwsze wystąpienie, w którym Yazz sięga po muzykę, którą ma krwiobiegu.


Po drodze Yazz tworzy kilka udanych kompozycji na zamówienie, a w 2017 roku na światło dziennie wychodzi świetna płyta "La Saboteuse" i jej jeszcze wspanialsze rozwinięcia "La Saboteuse Remixed" (Naim, 2018) będącą owocem współpracy z trzema wybitnymi europejskimi DJ-ami elektronicznymi – Hectorem Plimmerem, DJ Khalabem i Blacksea Não Mayą oraz La Saboteuse : A Shoal of Souls (IXCHEL Records), wymowny gest muzyczny upamiętniający tysiące osób, które straciły życie próbując dostać się przez Morze Śródziemne do lepszego życia w Europie. Yazz wkroczyła do ekstraklasy jazzowej - środek ciężkości sceny przesunął się z Nowego Jorku do Londynu co jej pomogło, ale po drugiej płycie wielu (w tym ja) nie miało wątpliwości, że Ahmed ma ogromy talent i jej pomysły muzyczne wykraczają poza jazzową normę. Nawet jednak na przedostatniej płycie - "Polihymni" - nie wspierała się stylistycznie muzyką orientu, wciąż kroczyła śmiało i niemal bezkompromisowo ścieżką jazzu nowoczesnego, czyli bezgranicznego. Coś tam brzmiało wschodem, słyszało się muśnięcia orientem, ale nie on był wiodący.


Yazz Ahmed na poprzednich albumach bardzo politurowo traktowała swoje korzenie. Jest więc jakiś paradoks i mądrość w tym, że jej najdojrzalsze dzieło - a jest nim z pewnością omawiana płyta - czerpie tak głęboko ze świata, z którym była związana nicią dzieciństwa.


Tę wspaniałą płytę nagrywała armia ludzi. Oto oni


Yazz Ahmed – trąbka, flugelhorn, oklaski, programowanie i okrzyki. 

George Crowley – klarnet basowy i oklaski (2, 8). 

Ralph Wyld – wibrafon, marimba (1, 8) i oklaski (2, 8). 

Naadia Sheriff – Fender Rhodes (1, 2, 3, 4, 6, 8, 10), fortepian (4, 6, 9), Roland JX-03 (1, 10) i oklaski (2, 8). 

Dudley Phillips – bas (1, 2, 3, 6, 8, 10) i oklaski (2, 8). 

Martin France – perkusja i oklaski (2, 8). 

Corrina Silvester – instrumenty perkusyjne i oklaski (1, 2, 7, 8). 

Alcyona Mick – Fender Rhodes (4, 5, 9). 

Samuel Hällkvist – gitary (2, 4, 9). 

Dave Manington – gitara basowa (4, 5, 9). 

Natacha Atlas – głos (1, 4, 8). 

Brigitte Beraha – głos (3, 4, 5, 6) i klaskanie (2, 8). 

Randolph Matthews – głos (3, 9, 10). 

Alba Nacinovich – głos (6, 8). 

Jason Singh – głos (9) i dodatkowe programowanie (2, 3, 5, 8, 9).

 Samy Bishai – skrzypce (1). 

Noel Langley – flugelhorn (2, 4), klaskanie (7) i dodatkowe programowanie (1).

 Engineer Family – pogawędki i okrzyki (7


Bardzo się cieszę jeśli Ci tekst podobał. Niżej znajdziesz muzykę z kilku źródeł, o której traktował.

Prowadzenie tego bloga to najfajniejsza rzecz na świecie, więc będę Ci wdzięczny za wsparcie (równowartość kawy na mieście). Wszystkie pieniądze z wpłat przeznaczam na muzykę, którą potem recenzuję dla Was. Śmiało. Pomożesz mi. Wystarczy kliknąć przycisk w dole. Dziękuję bardzo!

KLIKNIJ W GIF - WIELKIE DZIĘKI ZA WSPARCIE JAZZDY!
KLIKNIJ W GIF - WIELKIE DZIĘKI ZA WSPARCIE JAZZDY!

poniżej STREAMINGI Z PŁYTĄ YAZZ AHMED








Comments


bottom of page