top of page
prelegenci

"Pory..." - Świetny album Komosińskiego i Mazzolla


Jest kilka obiektywnych powodów, dla których warto mieć w płytotece  “Pory…” i chciałbym kilka z nich wam podać, zanim ją kupicie. A że kupicie, to nie mam wątpliwości.


Jeśli istniałby jakiś ranking niezależności w muzyce, album panów Piotra Komosińskiego i Jerzego Mazzolla byłby na jego szczycie. Jest to stuprocentowa wizja artystyczna, nie poddana marketingowej czy sprzedażowej wyżymaczce - co w dzisiejszych czasach oznacza materiał na wagę złota. 

Ale takie płyty powstają, z tą różnicą, że obaj panowie, dzięki swojemu bogatemu muzycznemu doświadczeniu wiedzą, że płyta musi znaleźć słuchacza (a nie odwrotnie), toteż drugim powodem jest efekt tych doświadczeń, czyli muzyka. Nie ma więc mowy o jakimkolwiek awangardowym eksperymencie, z którym w Polsce kojarzy się związek frazeologiczny “muzyka niezależna”. Nie. Jest wprost odwrotnie. Jeśli muzyka miałaby być króciutką wizytówką obu artystów, to trzeba by napisać, że podczas nagrywania “Pór…” porywczy i barwny Mazzoll spotkał, spokojnego i nieporuszonego jak opoka Komosińskiego (nomen omen - Piotr  pochodzi od słowa πέτρα, petra – „skała”, więc pasuje jak ulał). 

Piotr Komosiński Jerzy Mazzoll Fot. P. Komosińskiego -  Roberto Rybak, Foto J. Mazzolla - Grzegorz Kazuro
Piotr Komosiński Jerzy Mazzoll Fot. P. Komosińskiego - Roberto Rybak, Foto J. Mazzolla - Grzegorz Kazuro

Mam jednak pełną świadomość, że ten spokój wynika po części z założonej struktury utworów: tworzony przez Komosińskiego basowy, twardy fundament pozostawia wiele przestrzeni dla klarnetów Mazzolla, a ten ostatni wspaniale wypełnia ją improwizacją wędrując bardzo często pod dźwiękowe nieboskłony, za co wszak wszyscy pana Jerzego wielbimy. Zatem najkrócej mówiąc: puls Komosińskiego daje życie kolorującemu wszystko Mazzollowi. Efekt muzyczny jest powalający.

Powód trzeci: obaj panowie zwracają albumem uwagę, że świat pędzi, goni, szaleje przez co nam, nieświadomym i bezwolnym uczestnikom pędu, nie pozwala w pełni cieszyć się samym sobą, czyli rzeczywistością i życiem. Komosiński i Mazzoll są jak sygnał ostrzegawczy, hamulec i drogowskaz w jednym. Ich muzyczny świat zmusza do zwolnienia. Dominuje tempo spokojne, spacerowe, a zagrywki klarnetu nie uciekają w nieokiełznany szał, przypominają miejscami chasydzkie niguny i to te raczej radujące się z szabasu z wolna z namysłem. 

Jest tego przyczyna, i moim zdaniem jest to powód czwarty, dla którego warto “Pory…” mieć w płytotece. Muzycy bowiem zdecydowali się tworzyć jeden utwór na miesiąc, bez pośpiechu, uczciwie wobec słuchacza kondensując kumulujące się w nich emocje, chcąc jak najszczerzej zobrazować dźwiękiem kolejne pory roku oraz wezwać odbiorców, aby zwolnili, zatrzymali się i wraz z nimi wsłuchali w naturalne, niespieszne tętno czasu, zgodne z odwiecznym kalendarzem. I to jest sedno płyty, jej rdzeń. Wyszło doskonale. Po prostu czuje się artystyczne tętno tej płyty, dojrzałość obu muzyków, w której nie ma ani grama nonszalancji - oni, chyba ostatni idealiści, traktują ten temat śmiertelnie poważnie. Nie dostajecie więc do ręki produktu. Dostajecie przewodnik, dostajecie muzycznego kumpla i nauczyciela.

Spójrzcie teraz na pomysł tej płyty. Ja się pytam: kogo stać na taki tryb pracy artystycznej?! Oni ja nagrywali przez 13 miesięcy, aby “odpowiedni dać rzeczy dźwięk” - parafrazując mistrza! Każdy utwór na płycie – to jeden miesiąc. Uwaga. To nie jest przenośnia - te kawałki tak powstawały. Przez miesiąc, w każdym z poszczególnych miesięcy. Artyści tworzyli je zostawiając sobie maksimum dowolności. Nie dogadywali szczegółów, nie dopinali wszystkiego na ostatni guzik. Wręcz przeciwnie. Tak rodził się każdy utwór. Towarzyszy im elektroniczne tło, czasem fortepian Franciszka Komosińskiego, syna pomysłodawcy płyty, gdzieniegdzie brzęka kalimba, gości też altówka i wibrafon.

Piotr Komosiński fot. Krzysztof Gałązka
Piotr Komosiński fot. Krzysztof Gałązka

Zmierzamy do powodu kolejnego, już wcześniej anonsowanego: to wszystko powyższe jest możliwe, bo mamy do czynienia z naprawdę doświadczonymi muzykami. Piotr Komosiński to tworzący od 30 lat basista, kompozytor, producent. Nagrał wiele płyt autorskich oraz mnóstwo takich, w których pojawił się gościnnie. Współtworzył takie grupy jak Potty Umbrella, Hotel Kosmos, Ex Usu, Indivi-Duo, Die Perspektive, POLA. Słuchając dziś spokojnego basu Piotra Komosińskiego wprost trudno uwierzyć w to, że jako basista Potty Umbrella szalał na kanadyjskich scenach na trasie koncertowej z NoMeansNo - dla mnie absolutnie najważniejszym, jednym z najgłośniejszych i najinteligentniejszych grup sceny niezależnej lat 90. ubiegłego wieku.

A Jerzy Mazzoll? Toż to ikona niezależnego grania, klarnecista i improwizator, niespokojny duch,. wirtuoz gry na klarnecie basowym, awangardowy eksperymentator łączący gatunki: jazz, rock i muzykę improwizowaną! "Kultura", "Miłość" (gdzie współpracował m.in. z Lesterem Bowie) i "Arhythmic Perfection", “NRD” czy “Kury“ - to współtworzone przez niego zespoły. i to nie wszystkie.

“Pory…” są tak genialne, bo doświadczenia obu artystów doskonale się uzupełniają.

Jest jeszcze powód pozamuzyczny. Płyta zawiera książeczkę. W niej obejrzycie zaś przepiękne, artystyczne fotografie natury, których autorem jest Piotr Komosiński. Pan Piotr jest zawodowcem, fotografikiem - artystą, współtworzy artystyczną grupę B1 Photography. W książeczce każdy miesiąc ma “swoje” zdjęcie.  Tego nie da żaden striming.


I powód ostatni i uprzedzam, że wcale nie chodzi w nim o to, że Panowie mi płacą za promocję. BO NIE PŁACĄ. “Pory…” to moim zdaniem po prostu… piękny muzycznie album, oczywiście biorąc pod uwagę instrumentarium do tego użyte oraz gatunek, z którego płyta wyrasta.


Jak dla mnie pierwszy w tym roku kandydat do płyty roku.



Fot. Mikołaj Zacharow
Fot. Mikołaj Zacharow

Bardzo się cieszę jeśli się podobało.

Prowadzenie tego bloga to najfajniejsza rzecz na świecie, więc będę Ci wdzięczny za wsparcie (równowartość kawy na mieście). Wszystkie pieniądze z wpłat przeznaczam na muzykę, którą potem recenzuję dla Was. Śmiało. Pomożesz mi. Wystarczy kliknąć przycisk w dole. Dziękuję bardzo!



DZIEKI!!!
DZIEKI!!!

Comments


bottom of page