Odpowiedź przyszła tradycyjną pocztą.
Niosłem kopertę od Departamentu Organizacji Urzędu i Obsługi Mieszkańców jak monstrancję, choć ciążyła mi jak sztanga. Najpierw dotarłem do domu. Usiadłem w kuchni. Ręce drżały, ledwo nałożyłem okulary, spociłem się z nerwów. Joanna domyśliła się powodów mojego stanu. Nożyczkami otworzyłem kopertę. Wświdrowałem się wzrokiem w litery.
Odmowa.
Odmowa dostępu do czynnego
przetwarzania zasobów internetu
z powodu zagrożenia atakiem
cybernetycznym wykorzystującym
podeszły wiek oraz niskie kompetencje
cyfrowe wnioskującego.
Potem następował szereg paragrafów.
A więc nic z tego.
Poszedłem zataczając się jak pijany do komputera. Włączyłem go z myślą, by za moment wywalić przez okno. Na stronie startowej był… mój blog od wewnątrz. Po prostu.
Usiadłem i sprawdziłem.
Po prostu mogłem znów publikować.
Ale jak to?
Zerwałem się na równe nogi. To z pewnością robota ruskich, to oni musieli przełamać kody i chcą, żebym wszedł do wewnątrz i przez mojego bloga dotrą z wirusem do całej infrastruktury telekomunikacyjnej.
Wtedy zadzwonił telefon, a w zasadzie ta nędzna atrapa komórki, którą seniorzy mogli używać. – Słucham – warknąłem.
- Cześć, tu Jakub. Zdziwiony? – Jakub rechotał, to znaczy ten świetny muzyk jazzowy, który nie tak dawno dziwił się i wściekał, że zabrali mi bloga w imię przepisów.
- Czym?
- No jak to czym? Wejdź na swojego bloga!
- To ty już wiesz – pomyślałem, że wieść o wpuszczeniu wirusa dotarła już do Jakuba?
- No pewnie, załatwiłem ci to – rzekł Jakub.
Zamilkłem na chwil kilka.
- Co ci jest? Ty dobrze się czujesz ? – Spytał stroskany.
- Jakub czy pracujesz dla ruskich ? – Odpowiedziałem pytaniem bez ogródek.
- Co ty pitolisz, jazzda! Mam kumpla w odpowiednim ministerstwie, pogadałem z nim na twój temat, uśmiał się i pomógł, odblokował Ci dostęp, ale tak, że żaden bot tego nie rozpozna, bo on formalnie działa jako zamknięty, a treści puściliśmy ci inną drogą…
Nie mogłem uwierzyć.
- Ale czy to legalne? – zapytałem
- Co ty, jazzem się zajmujesz i przejmujesz się czy to legalne? Działa. Słuchaj kochany, a słyszałeś, że wydaję płytę? Dałbyś jakąś notkę?
KONIEC